Wiedza ekspercka – wywiad z konserwatorem dzieł sztuki

Z doświadczenia wiem, że techniczna strona malarstwa nie jest tak prostą i oczywistą sprawą, jak mogłoby się wydawać na początku. Sama po drodze musiałam się wiele nauczyć zarówno pod względem perspektywy, kompozycji, proporcji, jak również z tej fizycznej strony – jak zabezpieczać obraz, jakich materiałów używać?

Stąd pojawił się pomysł, aby podzielić się z Wami tutaj praktyczną wiedzą dotyczącą dbania o obrazy – zarówno dla artystów, jak również kolekcjonerów sztuki. Miałam ostatnio przyjemność przeprowadzić wywiad z ekspertem w tej dziedzinie. Na moje pytania odpowiedziała Elżbieta Malina-Wąsowska, która jest konserwatorem dzieł sztuki i zajmuje się renowacją malarstwa. Możecie ją znaleźć na instagramie: @renowaart.


Na początek może pytanie w kwestii trwałości i zabezpieczenia obrazów. Jak artysta powinien najlepiej zabezpieczać obrazy, aby przetrwały w dobrej kondycji jak najdłużej? Jakieś szczególne rady dotyczące werniksowania – jak najlepiej nałożyć werniks, czy są jakieś lepsze i gorsze werniksy? 

Przede wszystkim artysta powinien pozwolić obrazowi wyschnąć w naturalnych warunkach. Ten proces ma wpływ na to, jak długo potem dzieło będzie cieszyć nasze oczy. Kiedy obraz jest całkowicie suchy – mam na myśli warstwy farby, można przystąpić do nałożenia werniksu, który pełni rolę zarówno zabezpieczenia warstwy malarskiej przed zabrudzeniami, kurzem, czy promieniowaniem UV, jak i wydobywa kolory, intensyfikuje ich natężenie. 

Werniksy mogą posiadać różną konsystencję i barwę. Zależy to od rodzaju i ilości żywicy na bazie której werniksy zostały stworzone. Na rynku dostępne są werniksy w sprayu oraz w płynie. Tradycyjne werniksy na bazie żywicy damarowej maja żółty odcień i tendencje do lekkiego żółknięcia na powierzchni pracy malarskiej przez co kolory końcowe mogą ulec niewielkiej zmianie po pewnym czasie. Werniksy na bazie żywicy ketonowej są bardziej neutralne i nie wpływają na kolory ukończonego obrazu. Dużą grupę produktów stanowią obecnie werniksy akrylowe, które cechuje większa uniwersalność i nieco łagodniejszy charakter chemiczny.

Sposób aplikacji to raczej kwestia indywidualnych upodobań, czy przyzwyczajeń artysty, choć duże znaczenie mają także warunki, w których zamierzamy zaaplikować werniks. Jeśli pracujemy w dobrze wentylowanym pomieszczeniu, w którym nie ma pyłu czy fruwającego kurzu i nie jest to przestrzeń, w której mieszkamy, to możemy zastosować werniks w sprayu. Jeśli jednak pracujemy w domu i ciężko o odrębne pomieszczenie, to polecam zastosować werniks w płynie. Warto przed werniksowaniem, niezależnie od sposobu aplikacji, przeczyścić delikatnie powierzchnię malatury z drobinek kurzu. Podczas aplikacji pędzlem ważne jest to, żeby nie nakładać zbyt grubej warstwy werniksu. Lepiej jest nałożyć dwie cieńsze powłoki w 48 godzinnym odstępie czasu. Po opisanych etapach czekamy aż werniks wstępnie przeschnie i jeśli nie ma ryzyka, że powłoka nam spłynie, to stawiamy obraz w pionie do całkowitego wyschnięcia (przypomnę tylko, że werniks w sprayu nakładamy na obraz ustawiony w pionie, a werniks w płynie na obraz ułożony poziomo).

W jakich warunkach najlepiej werniksować obraz, aby było to bezpieczne dla zdrowia? Czy potrzebne są specjalne maski, pomieszczenie?

Tak jak wspomniałam wyżej, werniks nakładamy w dobrze wentylowanym pomieszczeniu, jednak pamiętajmy, żeby nie było przeciągu, który sprawi, że wszelkie drobinki kurzu podniosą się i osiądą na obrazie! Dla naszego zdrowia wskazane jest aby mieć zabezpieczenie w postaci maski chemicznej z filtrami, która ochroni skutecznie nasze drogi oddechowe, jednak wiem, że nie stanowi ona typowego wyposażenia pracowni artystycznej 😉 ograniczmy zatem przebywanie w pomieszczeniu, gdzie werniksujemy, do minimum.

Jak powinno się najbezpieczniej przechowywać obrazy, jeżeli nie wiszą na ścianie kolekcjonera? Na przykład w pracowni malarskiej.

Obrazy na płótnie najlepiej przechowywać w pionie, osłonięte folią lub tkaniną. Opierane jeden o drugi, zwłaszcza jeśli są różnych rozmiarów to ryzyko powstania wgnieceń dlatego jeśli warunki nam na to pozwalają, to polecam stworzyć regał z wieloma przegródkami, gdzie można wsunąć pojedyncze płótno. 

Jak najlepiej dbać o obrazy, które kupiliśmy? Kilka podstawowych informacji dla kolekcjonera.

Jest kilka takich żelaznych zasad, jak np. to, że należy zapewnić dziełu sztuki stabilne warunki, bez gwałtownych skoków temperatury czy wilgotności. Obraz, który kupiliśmy nie powinien być narażony na bezpośrednie nasłonecznienie, wieszanie w bezpośredniej bliskości źródła ciepła również nie jest dobrym pomysłem. W przypadku czyszczenia z kurzu stosujemy wyłącznie suche, bawełniane ściereczki, delikatnie przecierając powierzchnię, Wszelkie inne działania w zakresie oczyszczania najlepiej powierzyć konserwatorowi.

Czy są jakieś błędy popełniane przez artystów lub kolekcjonerów, na które konserwator zwraca uwagę? 

Dużo błędów w przypadku pracy artysty mogę, jako konserwator wskazać już na etapie przygotowania podobrazia przez autora. Często jest to niewłaściwy dobór krosien – za cienkie do dużego formatu, zbyt mała ilość poprzeczek, powodująca chwianie się. Ponadto płótno lichej jakości, z syntetycznego materiału, który nie nadaje się do tego celu (sama popełniałam czasem na studiach tego typu błędy, więc znam temat z autopsji). Do kompletu grzeszków dochodzi niewłaściwe gruntowanie i przeklejanie płótna. Wiem, że czasem zamiast gruntu artyści stosują farbę do ścian, co też może wpłynąć negatywnie na kondycję obrazu ale też ma znaczenie w procesie malowania. Tak zbudowany obraz, w momencie kiedy trafi z jakiegoś powodu w ręce konserwatora może sprawić, że nie wszystkie zabiegi, które są konieczne do przeprowadzenia, będą możliwe. Błędy związane z farbami dotyczą może nie tyle blaknięcia, co wykonania samodzielnych mieszanek, z zastosowaniem niepewnego spoiwa.

Błędy, które popełniają kolekcjonerzy, według mnie polegają przede wszystkim na nieodpowiednim przechowywaniu obrazów i nieprzestrzeganiu zasad, o których pisałam wcześniej. Spotykam się też czasem z samodzielnymi próbami na „mycie” obrazów, co nigdy nie kończy się dobrze. Wtedy muszę wkroczyć ja – konserwator dzieł sztuki 

Masz jakąś ciekawą historię, anegdotę z pracy albo studiów? 

Dużo zabawnych sytuacji działo się w momencie, gdy na rusztowaniu rozstawionym np. w kościele ludzie byli mocno zaskoczeni widokiem nas – kobiet konserwatorek. Dla wielu osób jest to nietypowe zjawisko – kobieta na rusztowaniu! Ktoś był przekonany, że domalowujemy aniołkom rumiane policzki, ktoś jeszcze, że pijemy alkohol podczas pracy, co też mnie nie dziwi, bo w tym konkretnym przypadku sporządzałyśmy temperę z piwem w składzie (tak! tak się też robi) więc można było różnie to odebrać 😉 

Jeśli chodzi natomiast o anegdoty związane z praca przy konserwacji malarstwa sztalugowego, to do głowy przychodzą mi raczej sytuacje, czy zjawiska tragikomiczne, takie jak zmyta denaturatem twarz z portretu, bo właściciel myślał, że tak właśnie się czyści obraz…

Jakie informacje powinien zawrzeć artysta w swoim certyfikacje autentyczności? Czy mogą one po latach ułatwić konserwatorowi pracę? 

Z konserwatorskiego punktu widzenia jest to bardzo wartościowy dokument, który stanowi świadectwo autentyczności, w momencie gdy zajdzie podejrzenie, czy aby na pewno mam styczność z oryginałem, który wyszedł spod ręki mistrza. Mówię o tym jednak mając na myśli dawne dzieła sztuki. Certyfikaty wypisywane do współczesnych prac mają przede wszystkim znaczenie dla nabywcy. Dobrze jest, aby na takim dokumencie znalazły się takie informacje jak data wykonania pracy, tytuł, autor, wymiary obrazu i sygnatura artysty. Można także zawrzeć krótką notkę czy opis o serii, jeśli do takiej obraz należy.

Czy klient może przyjść do konserwatora i poprosić o pokrycie werniksem obrazu jeśli kupił od artysty obrazy? 

Tak, zdecydowanie polecam w takim przypadku kontakt z konserwatorem, jednak jeśli twórca nałożył już wcześniej werniks na powierzchnię obrazu i wszystko z nim jest w porządku, to nie ma takiej potrzeby. Gdy nie mamy pewności, warto zwrócić się do konserwatora, który rozwikła nasz problem.  

Czy znasz jakieś przypadki na świecie, gdzie konserwacja była niesamowicie spektakularna jeśli chodzi o koszty lub ilość pracy? Może znasz jakieś szczegóły pracy nad konserwacją „Bitwy pod Grunwaldem” jako ciekawostkę lub coś podobnego? 

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to przykład realizacji konserwatorskiej z przełomu lat 80. i 90. takiej jak Kaplica Sykstyńska – oszałamiający i dosyć kontrowersyjny jednocześnie rezultat prac wielu specjalistów. Kolejny temat wart wspomnienia, to niedawno zakończona renowacja ołtarza Wita Stwosza w Bazylice Mariackiej w Krakowie. Są to obiekty o niewątpliwie najwyższej randze, znane myślę każdemu.  

Ale wracając do tematu konserwacji malarstwa na podobraziu płóciennym, to myślę, że o spektakularności pracy konserwatorów możemy mówić w przypadku większości dzieł o monumentalnych rozmiarach – choćby właśnie wspomnianej Bitwie pod Grunwaldem Jana Matejki. Jeśli dobrze pamiętam, to całe przedsięwzięcie – badania, zabezpieczenie i konserwacja wyniosła ponad 1 mln zł. Czy to dużo? W mojej opinii nie, bo mam świadomość, jak wiele zespołów specjalistów bierze udział w takim projekcie oraz ile czasu i skomplikowanych badań wymaga taka realizacja. Wszyscy „patrzą na ręce” konserwatorom, kiedy ich praca dotyczy dzieła o takiej randze, co też nie ułatwia sprawy.

Dosyć popularne staje się ostatnio używanie szlagmetalu przy malowaniu obrazów. Czym najlepiej zabezpieczyć szlagmetal na obrazach? 

Szlagmetal można zabezpieczyć szelakiem, lub werniksem – zarówno jedna, jak i druga metoda ma na celu powstrzymać proces oksydacji. Warte zainteresowania są także produkty do złocenia marki Kölner.

Mam nadzieję, że dzięki przydatnym informacjom  Wasze prace będą mogły cieszyć oczy jak najdłużej. Jeżeli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej z zakresu konserwacji dzieł sztuki lub macie pytania, to Ela na pewno chętnie Wam odpowie na instagramie tutaj: instagram.com/renowaart